głupi los

nie jestem lepszy niż wczoraj
wpadam w rutynę powtórzonych chwil
uśmiechów które rozlane w kałuże
parują

nie widziałem Tadż Mahal
kota gdy śnił na marmurowych schodach
o zapomnianej miłości

bezradność podchodzi jak przyjaciel
chciałaby coś powiedzieć
ale milczy

krzyczałem gdy wieczór zszywał usta
teraz wypełniło kroplę deszczu

przewróciła się noc
ma ziemi w ogrodzie z zapachem maciejki
zostało małe wgłębienie