chwila z drogi
wiąż jestem pamiętasz
z mgły takiej samej
gdy śniłaś na moim ramieniu
morze wypełniało oczy trwaniem
pełen ognia nie tego
co wybuchł w twarz
ludzie jedli właśnie śniadanie
pewien pan śpieszył do córki
umierała na raka w szpitalu
rozsypały się myśli jak liście
gdy jesienią otworzysz okna
wietrznie a może to wieczność
pochylona nad strumieniem
a czas stoi w miejscu
bez jednej myśli o życiu
naprzeciw budują blok
mieszkający najwyżej
będą mogli oglądać
spadające gwiazdy