Uśmiech

Lubię kobiety i ich uśmiechy,
to moje największe grzechy,
te zapiski nie trafią pod strzechy,
ale utrwalę ten obraz piękny,
w którym postaram się zbliżyć
do opisu mojej Mona Lisy.

Mógłbym jej sylwetkę zbliżyć,
na zdjęciu ją uwiecznić,
po czym kąciki ust przybliżyć,
niżej nie sięga wzrok lubieżny.

Opisuje jej trzydzieści dwa zęby,
lśniące niczym morskie perły,
dostęp do nich szczelnie zapięty
powierzchnią warg wygiętych
w postaci łuku oraz napiętych
mięśni jej bladolicej skóry.

Przemierzam powierzchnię twarzy,
widziałem go już kilka razy,
ujrzeć go znów mi się marzy,
po czym go w pamięci utrwalić.