pokusa
wspaniały,okazały,
spod czekoladowej czapy
śle mi porozumiewawczo
swój uśmiech śnieżnobiały...
mruga filuternie
słodkim rodzynkiem,
gapię się nań
z lubieżnym zachwytem...
wabi i nęci
chrupiącym orzeszkiem,
ślinka mi cieknie
i ssie mnie w dołeczku...
czekoladowy okruszek
na brzeżku się huśta,
a ja z dziką rozkoszą
rozdziawiam usta...
chwytam i smakuję,
mlaskam z zachwytem,
słodyczą się nasycam,
zasypiam w niebycie...