Po drugiej stronie lustra Epilog, czyli wszystko naprawione

Autor: 

Epilog, czyli wszystko naprawione

Tak pisząc to opowiadanie postarzałem się ii doszedłem do chwili w której mogę przejść już na druga stronę. Wszystko zostało już naprawione. Żaden smutek nie wypełnia mojej duszy. Nie mam już żadnych problemów. Osiągnąłem Nirwanę. Udaje się w stronę eterni. Okno jest otwarte. Wpada przez nie ciepły wiatr wiosenny. Taki sam wiatr jaki wiał gdy opuszczałem liceum. Kaszle i nie mogę podnieść się z łóżka. Niby po co miałbym to robić. Nie, nie oczekuje na pomoc Pawła i Marcina. Byłem niedawno na ich pogrzebie. Wszyscy moi przyjaciele odeszli. Zostałem tylko ja i ona. Zamykam oczy i czuje wewnętrzny spokój. Przed oczami przelatują kolejno Połowinki, Studniówka i Matura. Znowu jestem na rozgrzanym od słońca szarym bruku. W zwolnionym tempie śledzę każdy jej ruch. Wiatr niesie echo jej słów. Czuje jej zapach jakby stała tuż koło mnie. Jej oczy powoli nabierają granatowego blasku. Zaczyna się ściemniać. Przechodzę między ławkami w parku. Ich zieleń zlewa się z zielenią bramy przed liceum. Mijam latarnie, które oświetlają chodnik. Wchodzę na most i zatrzymuje się tutaj na chwilę. Patrzę do góry na gwiazdy.
Z chodnika wołają mnie Paweł z Marcinem. Ja ich nie słucham. Trwam pogrążony w ciszy nocy. Wiatr przelatuje mi przez włosy. Następnie jestem na sali pełnej luster. Tańczę Poloneza a mój sobowtór odbity od szklanej kolumny czeka na moje potknięcie. Czeka na mój błąd. Na szczęście nic się nie dzieje. Przenoszę się do remizy strażackiej. Siedzę naprzeciwko niej i pije drinka za jej zdrowie. Ostatni etap mojej drogi krzyżowej to osiemnastka mojej siostry ciotecznej. Siedzę naprzeciwko niej. Ona siedzi obok mojej siostry ciotecznej w szarej bluzce. W uszach ma okrągłe kolczyki. Oglądamy zdjęcia z mojej osiemnastki. Ona jak zwykle pije piwo bezalkoholowe. Patrzę na walentynkę, którą miałem jej wysłać w drugiej klasie liceum. Umieram sam, bo nie znalazłem równie pięknej i inteligentnej dziewczyny, która wypełniłaby pustkę po niej. Staram się zapomnieć. Dręczą mnie wyrzuty sumienia. Nie umiem niestety już płakać. Pogodziłem się z jej stratą. Od końca liceum już jej nigdy nie ujrzałem. Nie chce, żeby przychodziła na mój pogrzeb. Chce umrzeć przed nią. Byłem już na tylu pogrzebach. Pogodziłbym się z każdą śmiercią. Czemu w takim razie z jej śmiercią nie mogę się pogodzić ?
Za sobą słyszę tykanie zegara. Koło lampy przelatuje ćma. Wiatr od okna wdziera się pod pod pościel i oziębia mi nogi. Dotykam ręką twarzy pokrytej zmarszczkami. Zastanawiam się jak mogłaby wyglądać teraz jej twarz. Tyle lat minęło a ja nadal nie jestem gotowy na spotkanie z nią. Pieką mnie suche oczy. Głowa boli od intensywnego myślenia. Życie ulatuje z każdym kolejnym oddechem. Każde westchnienie wymaga ogromnego wysiłku. Powoli przenoszę się na drugą stronę. Powieki staja się coraz cięższe, coraz wolniej zaczyna bić serce. Myśli coraz leniwiej przepływają przez mózg. Robię się coraz bardziej senny. Niepotrzebnie przedłużę tą chwilę śmierci. Odchodzę coraz bardziej w nieskończoność. Jak przez mgłę widzę znajome twarze. Ich rysy stają się coraz wyraźniejsze. Coraz wyraźniej zarysowują się kontury ich twarzy. Ostatni oddech i już jestem po drugiej stronie.
Jesteśmy tam wszyscy razem. Witam się z wami. Podaję wam rękę i pytam co u was słychać. Odpowiadacie, że wszystko jest w porządku. Przeciskam się przez tłum i nagle widzę jej twarz. Zmieniła się, ale mimo to ją poznaję. Siwe włosy spadają na twarz pełną zmarszczek. Podchodzę do niej i ją całuję. Wtedy zmarszczki zaczynają powoli znikać. Twarz staje się coraz bardziej gładka. Siwe włosy odzyskują swoją dawna barwę, czerwone usta stają się ciemnoczerwone. Oczy z bladoniebieskich zmieniają odcień na ciemniejszy. Wróciło szczęście. Słysze gromkie śmiechy. Paweł z Marcinem biją brawo. Nagle słyszę muzykę. Gdzieś w oddali gra Polonez. Ustawiamy się w rzędy. Para za parą. Panowie po lewej, panie po prawej stronie. Partnerki rozłączają się z partnerami. Ja wymieniam ukłon i spojrzenie z M. Potem para idzie na lewo, druga para idzie na prawo. Następnie mostek. Na końcu jest przeplatanka. Nikt nie odczuwa strachu ani lęku. Wszyscy są szczęśliwi i się śmieją. Zanim pójdziemy na Sąd jeszcze porozmawiamy o szkole. Nie możemy już niczego popsuć. Wszystko jest naprawione. Każdy błąd naprawiony i wybaczony. Co do naszych dalszych losów zadecyduje o nich już Bóg.