klucze

myślałem zimą myśli dłuższe nie spłoną
jak rzęsy wraz z podmuchem wiatru

wychodzę bogatszy o niepamięć
na skraju losu zachód mija wypalone ogniska
obrazy które zostawiłem w ślepych uliczkach

stępionym nożem otwieram listy
słowa słaniają się w pamięci
przychodzą ranne ulegam złudzeniu
świat prze naprzód ołowiane słońca

oddychamy razem już tak długo
wiosna tarasuje wejścia i wyjścia
przystań daleka od zgiełku kusi światłem
zmrużonym spojrzeniem kota