Powiedz choć słowo
Ty każesz mi nie kochać
odejść z niczym nie walczyć.
Mi to nie wystarczy.
Każesz odejść precz z pustymi rękoma
bym jak pies skonał zbłąkany.
W sercu otwierasz rany.
Każesz mi nie płakać
bierzesz Boga za świadka że nie kochasz.
Dlaczego też szlochasz?
Nie widzisz nadziei
zbłąkanej w szarej stronie miłości.
Już nie zaznam radości.
Czy nie widzisz jak ginie
to co pełne było życia i blasku.
konam w miłości potrzasku.
Powiedz choć słowo
niech wróci nadzieja mi obca...