bezimienny
niedomknięte noce
lampy ślęczące nad stołem
z wbitymi spojrzeniami
za głęboko oddycham utknąłem w przejściu
w miejscu jak rzeka co obok
przetacza cudze myśli
budzę się-lunatyk
co wciąż cofa dłonie
znad kolejnego snu
dzień pochylony jak sosna
nad morzem zachód odkroił z piasku
kawałek zmyślonego życia