Imię ciszy

jak wicher wzniecający płomień
biegniesz przez życie uśmiechając się do losu
ja niczym tlen podtrzymujący ogień
ostrożnie stąpam nie wydając zbędnego głosu

na mojej duszy cisza swe imię wyryła
ukazując piękno nieobliczalnego świata
lecz smutku bólu i cierpienia nie ukryła
bo brzydota z pięknem musi się bratać

jesteś mym szczęściem żalem i tęsknotą
perłową łzą wyciśniętą pragnieniem miłości
spowolnione serce przyspiesza biegnąc za tobą
broniąc się przed kolcami zazdrości

patrzysz na mnie uśmiechasz się gwiazdkami
zatrzymując czas zapisujesz chwilę we wspomnieniach
wtedy chcę istnieć brać życie pełnymi garściami
nie jesteś już tylko w moich marzeniach