Zapomniane ogrody.

Pójdż, złączmy swe pustki, spełnione ogrodem,
pełnym miłości kropel z lat uszytych chłodem.
Falą spojrzeń spłyńmy , łzą obłaskawioną,
żeglujemy donikąd by w sobie utonąć.
Posągom pod nogi, porzućmy dla zgody
zaschnięte uśmiechy,bez słońca i wody.
Zanurzymy w ziemi ręce, do modlitw złożone,
a pocałunki będą słone, i zmęczone.
I zapragniemy raz jeszcze,nasycić się czarem
z pustej malancholii,spopielałym żarem.
bo z drwiącą kpiną sprytnego żonglera
co wiecznym cieniem za nami kroczy
Świat nam siebie odbiera
każąc zamknąć oczy.
I wybacz mi że cię, przed złem nie schroniłem
Winnem światłem być twoim
mrokiem tylko byłem.
Popatrzył na nas, bóg zafrasowany,
I w pustkę odesłał, uciszył organy,
bez muzyki, bez duszy,
pieśń utkałaś nutką
on ci ją zagłuszył,
odeszłaś cichutko.