w doliczonym czasie

rozliczam się z myślami
przeszłość wypomina rozterki
na błędach zbudowałem domek z kart
z królem pik na szczycie

jesień oplotła szklane domy
sen rozkołysał mgłę nad rzeką
odwiedza samotność uczcimy spotkanie
kieliszkiem mojito

dziewczynka o oczach z jarzębiny
wbiega w ramiona matki
słyszę śmiech jeszcze długo
w drzewach ośmielonych
pocałunkiem