coraz szybciej
graniczę ciszą przez trawnik
na szybach zarysowane
puste do połowy spojrzenie
w kubku z chińską zupką
zgoda na zleżałe na żółto
myśli jest tylko pozorna
zbierają się w różę wiatrów
spętane falą stygną
nie marzę pustym słowem
czas utkwił przeczulony
na powiększone ciepłem źrenice
nie zamyślę na siłę
jakbym stanął z zadartą głową
przytulony do cienia
spijam noc bez długu
na jednym głębokim
wdechu