podsłucham

stąd dotąd myślę
czas stanął pośrodku pól
lęk jak strach na wróble
samotny

w kolejce do siebie
cienie coraz dłuższe
czekam na kolejną szansę
odwrócę bieg rzeki dobrym słowem

nie służę marzeniom
oklejam dni plastrem
co usłyszę zapomnę
jak pies co przestraszył się mgły

już wracam jak noc
coraz bliżej mami ciszą
bliżej domu ulegam
znanemu dotykowi światła