poza domem

przez ten czas zaszły zmiany
pokój poszerzył horyzonty
światło lampy znalazło miejsce
w kącie gdzie wcześniej stała noc
mrużąc oczy od blasku gwiazd

przez stół podaję rękę
zaspany świt odkrywa karty
na palcach zliczam chwile
przepychają się w drzwiach
szybach z przezroczystego czasu

kot rozdrapał wieczór
z podkulonym ogonem śni o życiu
jak szklanka mleka rozlana po niebie

w kalendarzu zapisałem pogodę
na dywanie ożyły anemony
część światła która po chorobie
biegnie bez tchu przez pola
ożywione nadzieją