Tak łatwo wybaczać

Tak łatwo wybaczać
Tyś mnie obudziła nagle z zamyślenia,
choć jeszcze noc świtem nie dnieje.
Czy cień twój ujrzałem czy oczu błyszczenia?
Czy ty to gdzieś w dali jaśniejesz?

Uśmiechem pani, we mnie, budzisz niepokoje.
I oczy, masz takie zielone.
Lecz płonnych nadziei, w nich szukać się boję,
lub że w twych oczach, utonę.

A ty beztrosko, o pani, bawisz się w teatry.
Wpędzając mnie wciąż w niepokoje,
gdy z zazdrością patrzę, jak niesforne wiatry
twoje włosy pieszczą, jak swoje.

Teraz śnisz romanse, na moim ramieniu.
bym ufności twoje ochraniał.
I po przeżroczystym księżyca promieniu,
powrotów do siebie nie wzbraniał.