Naprzeciw

lubię cienie lip
motyle jak oczy kobiet
przeglądają się w słowach

splątane ścieżki
długimi wąsami powoju
sokół długim lotem
ukrywa w bezkresie

oddycha ciężko ziemia
wiatr nadyma policzki
chmury gromadzą deszcze
jak grona czereśni

mam swoje dzisiaj
falą obmywa dłonie
gwiazdy jak porzucone kamienie
depcze noc