Echo

przez to że jesteś nie mogę myśleć dalej
a może nie chcę jakbym na pustyni
napełnił kubek słońcem i uwierzył
że ciszą ugaszę pragnienie

znam numer mogę zadzwonić pogadać z myślami
czynny całą dobę przebieram w spojrzeniach
długie na smyczy wyrywają się
krótkie jak retrospekcja tłumaczą
naleśniki z solą oddychanie bez tlenu
możliwy upadek po stronie cienia

przegadałem cały ranek aż zeszklił się deszcz
umarł na szybie jak refleks który chciał być tęczą
nad morzem piasku i snów