Przeżywam
słysząc siebie wydaje się głupio tak leżeć
bez oceny w dotyku szukając chwil
być to znaczy scałować poranek
gdy zwilży usta refleksem
czekam aż resztka snu zatonie w oczach
a czas rozwiesi w oknach pierzaste chmury
mógłbym tak bez końca mierzyć ciszą spokój
lecz może wstanę przejdę się słowem po lesie
tyle drzew siłuje się z wiatrem
i smutkiem który przytulił się do skroni