Czymkolwiek

wybór fal rozbijanych o usta
drzewa dają cień zimą szepczą nocą
przychodzisz z grymasem kopię stertę liści

nie zmienię nieba w przytulną altanę
deszcz był moment wyrósł w ogrodzie
mgła stanęła między chwilami

przełykam ślinę zakopię słowa
w kolorowych doniczkach mów do mnie
gdy odwrócę się przyłóż usta do szyby
lub najbliższej gwiazdy