mieszka w moim odbiciu

mieszka w moim odbiciu

 

widziałem słońce, świecę płonącą w świątyni

przygasła i odeszła cisza z zielonymi

spakowała zapachy do nagich flakonów

i zanikła w całości, jest jak księżyc w nowiu

 

nie zostały odciski, papilarne linie

pozrywane niestety, tęsknota nie minie

za dniami i nocami, gdy drżących ciał bliskość

przylepiała się niczym łzy zakrzepłe nisko

 

rozpuszczane w kałużach, wyciśniętych z bólu

odessane bez śladów pocałunki w tiulu

gorącymi ustami w rękawiczkach białych

nad ranem zasypianie… czy to były mary?