Droga życia

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Jadę przed siebie, po drodze życia
Koniem biegu lat, wśród zegarów czasu
Z sakwami marzeń, chwilami wyrzeczeń
Z rozsądkiem pod pachą, w mroku

Z latarnią intuicji

Czasem cel jest konkretny, a innym razem
Pęd tak bez celu ku zachodom stepów
Każda droga ma sens swój i koniec
Ważne, że jadę, w pogoni za światem

Mijam pielgrzymów ku wielkim świątyniom
Posągi wajdelotów na rozstaju dróg zastygłych
W zamyśleniu
Pokłon i szacunek ludziom, zwierzętom w tyle
Znów przecież kiedyś uśmiechniemy się do siebie

Mapa oczu niesie śladami miast, pól bitewnych
Pejzaże zdarzeń, chwile w życiu ważne
I w zasadzie świąteczne
Świętem każdy dzień życia, każdy oddech kolejny

Podziwiajmy życie póki możemy

Gra w prawdę

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Oczy i twarz
Nieruchomy obraz lustra nie do przeniknięcia
Tajemnice zamknięte na klucz w szufladzie duszy
Ty się spowiadasz, ty jesteś sobie spowiednikiem

Znamy się?
Znam Cię taką, jaką chciałabyś żebym znał
Złudzenie trwa dopóki nie zdradzisz się
A elementy puzzli przestaną pasować do siebie

Wczoraj Pani X, dzisiaj Pani Y, jutro Pani Z
Zmieniasz twarz, znikasz w mroku iluzji
Pytania biegną w pościgu za odpowiedziami
Byłaś, jesteś, będziesz sobą

Tylko dla siebie

Odkrywam nowe karty w kolejnym rozdaniu
Nieważne, kto wygra, ważne, kto ustala reguły
Gdzie jest granica pomiędzy prawdą a prawdą?
Tam gdzie naiwność kładzie się spać z ufnością

Każdy dzień może być dniem szczerości
Lecz tylko ty wiesz czy jest ona prawdziwa
Pozostaję jak pielgrzym w oczekiwaniu
Albo uwierzę, że to kolejny krok ku Tobie

Lub znów zatrzymam się przed murem

Nie jesteśmy sobą, dla siebie, o sobie
Znamy się przecież jak para przyjaciół (?)
Wiem tylko tyle, ile wiedzieć powinienem
Na wszelki wypadek, gdyby ktoś o Ciebie pytał

Milczenie ukryte w kącikach warg
Kontrola właściwego przekazu informacji
Uwierz w to, że ja wierzę
Z kim naiwność podpisała dziś układ o przyjaźni?

Kim jesteś, kim jestem?
Paradoks kłamcy w praktyce stosowanej?
Nie, system bezpieczeństwa na życie
Nikt nie może wiedzieć o Tobie wszystkiego.

Na pewno wiesz wszystko o sobie?

Sędzia

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

(ku pamięci zmarłego tragicznie pradziadka, majora Armii Krajowej, Antoniego Kanty, podczas Obławy Augustowskiej, lipiec 1945 r.)

Strzał
Powoli opada czarna kurtyna oczu
Koniec?
Nie!

Jeden podpis, kilkaset istnień
Odejdzie w cień zgodnie z prawem likwidacji
Masz sumienie samozwańczy sędzio, kacie?
Czy tylko wykonywałeś polecenia

I umywasz ręce jak Poncjusz Piłat?

Masz dzieci?
Ich dzieci biegły z płaczem za nimi
Masz oczy?
One zapamiętają ten widok do końca życia

Strzał
W jego ciało, nasze dusze i pamięć
Masz spokojne sny kacie?
Czy ty w ogóle coś masz, do cholery?!

Ostatnie spojrzenie oczu
Na wszystko dookoła, na swoje życie
Każdego z nas to kiedyś czeka
Pamiętaj, że, my pamiętamy

Poznamy się w przejściu na Sąd Ostateczny
Poznamy, po krwi na rękach
Ile dusz spojrzy ci w oczy, Sędzio Ostateczny?
Zdołasz policzyć w Rachunku Sumienia?

Spotkanie w mieście oczekujących

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Spotykamy się w każdą niedzielę, o tej samej porze
Czas nie kończy się wraz z zamknięciem oczu
Na głową szarość dnia i chmury
Przeglądające się w przetartym kamieniu marmuru

Rozpalam płomień ciepła nad naszymi duszami
Okrywam je przed płaczem aniołów nad ludzkim losem
Modlę się
Drzewa wznoszą ku niebu suche ze starości ręce

Wędrujemy wciąż w poszukiwaniu siebie
Ja po alejach uśpionego Miasta Oczekujących
Wy po miejscach swoich niedokończonych spraw
W pół drogi, pomiędzy życiem a śmiercią

Pamiętam

Kiedyś się spotkamy, kilkanaście pięter wyżej
W błękitnej poczekalni Sądu Ostatecznego
Oczekując na kierunek dalszej drogi
Bo wielką niewiadomą jest przeznaczenie

Dziś rozmawiamy tam, gdzie czas nas zastał
Szukając odpowiedzi na to, czego nam zabrakło
Co straciliśmy, gdy w sercu pozostała pamięć
I łzy Aniołów zastygłe snem spokojnym nad wszystkim

Płomień zamyślenia szarpie strunami wiatr
Światło znicza może zgaśnie, lecz nie światło nadziei
Kiedyś zobaczę Was powstałych z mroku ziemi
Kocham, dlatego tu jestem

Spacer w parku duszy

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Cisza
Myśli wolno spacerują lub biegną w znanym kierunku
W parku duszy drzewa śnią z ptakami w ramionach gałęzi
Oświetlone latarnią księżyca, siedzącego na środku stawu

Futerały skrzypiec świerszczy otwarte
Kto zechce, usiądzie na widowni świata, wsłuchać się w głos
Muzyki wnętrza
Nikt czasu życia nie pogania. Nawet wiatr

Czasem wiewiórka inspiracją ziewnie, skoczy zwinnie
Ku korytarzom spiżarń, pełnych wrażeń i pomysłów
Wtedy delikatny skrzyp pióra na białych skrzydłach papieru
Rozbudza dzwon mojego serca

Szybko, zamaszyście, głębokim oddechem zanurzam się
W toń promieni uśmiechu, płomieni miłości, krzyku cierpienia
Głowa faluje nad sztandarem zeszytu, aby dalej, aby głośniej
Mówić, pisać, głosem ptaka w locie marzeń

Póki żyję, póki jeszcze mam siłę w dłoni
A dozorca bramy parku duszy nie zamyka
Staw nieosuszony, a księżyc daje blask nadziei
Pozwól mi śnić poezją Boże, dopóki zegar życia tyka

Kiedyś przestanie

Skarb ocalenia

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Można mieć ziemię, wieść życie w pałacach na podłodze złota
Można wygłaszać tyrady ku tłumom dla ich poważania
Gdy Pani Choroba nicią niemocy nagle omota
Na nic Ci wszelkie bogactwa, zaszczytów doznania

Sam z ciężarem cierpienia pośród dóbr, które już nie cieszą
Nie masz siły Midasie, nie masz tłumów kiwających
Tłumy były kiedyś był zdrowy, teraz ku innym spieszą
Co komu po człeku w cień odchodzącym?

Jesteś?, pyta Cisza, czy byłeś, a może już Cię nie ma?
Liczysz w mroku przypływ oddechów, na wyspie pragnienia
Za wszystko jak na targu można spytać, jaka cena?
Za zdrowie nie ma ceny, to skarb ocalenia

Jamioł

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Piaszczyste drogi, złoty piach ziemi
Unosi się płaszczem w słońcu
Pod kopytami puszczonych wolno koni
Gdzie pamieć i czas malowały obraz krwią

Na płótnie ziemi…

Skąd jesteś?
Pamiętaj, tak jak to, dokąd zdążasz?
Biegnij wraz z wilkami nocą ku żerowi
Każdy ma swój cel, by przetrwać

Mokre od łez aniołów nieba włosy ziół i traw
Które nad ranem urzeczone śpiewem
Dadzą się okryć białą chustą
By zapach i smak naparów leczył nas od trosk

Nikt cię nie widzi….
Wszyscy czują Twoją obecność
Oddech wiatru w firankach
Zapach świec zgaszonych ręka Twą w mroku

Każdy przychodzi nawet po śmierci
Dokończyć swoje sprawy
Doglądnąć włości, pogładzić zmęczone twarze śpiących
Strach w oczach psów, spokój duszy naszych

Żywi i umarli
Z siół rozrzuconych po całym świecie
Pamiętajmy o sobie, w każdy czas
Czas życia i śmierci

Póki nie staniemy, gdzieś tam wysoko
Przychodźmy tam
Gdzie nasze serce i tęsknota
Przywołuje głos ojców

Pamiętaj

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Uśmiechnięte twarze, wzniesione kieliszki
Toast za przyszłość i wieczne zdrowie
W oczach radość, w oczach łzy
Rozbija się szkło po podłodze

Dziecko płacze przy murze, bo tatuś na mecie
Matka pobita czeka na komendzie
Szary mur oświetlony podpalony śmieciami
Zapijamy problemy, zabijamy strach?

Kobieta wylatuje przez okno, bo mąż dostał szału
W domu ściany puste, wszystko poszło na alkohol
Modlitwa do Boga o nadzieję na jutro
Na przyszłość, chociaż na jedną noc

Chodnikiem mogą płynąć kałuże krwi
Pić i zabijać, nikt się wtrąca, sprawy rodzinne
Pamięć silniejsza od bólu
Nie wymażesz jej żadnym prezentem

Zeznajesz przeciwko własnemu ojcu
Zeznajesz przeciwko własnej matce
A kto będzie zeznawał przeciwko tobie?
Jak będziesz miał sprawę?

Mogą odebrać prawa twoim rodzicom
Albo tobie, gdy je przekroczysz
Rodzice mogą odebrać ci chęć do życia
Ty Żyj, bo nie ty je dałeś!

Możesz być, kim chcesz
Pijakiem, gangsterem, kimkolwiek
Pamiętaj jednak o tym, co miałeś
Płacz, ale nigdy nie daj tego komu innemu!

Jesienne rozterki

Autor wiersza: 
Złota Aniela

Jesienne rozterki

Po latach bledną wspomnienia,
jesienne rozterki skarłowaciały,
bez żalu patrzę na opadające liście.

Pożegnałam wystarczająco wielu,
by zacząć doceniać, że jeszcze jesteś.
Nikną znaki na piasku,
niebawem odjedzie ostatni pociąg.

Spróbuję zgubić samotność,
zanurzając się w facebookowy świat,
odnajdę wrota przeszłości
i Ciebie - jesteś jak opoka.

Srebrzyste ptaki za oknem,
jak co dzień przegania wiatr,
zapada cisza – i Ty milczysz.
Pocieszam się, że milczenie jest złotem.

Dajesz różę, dajesz cierń ...

Autor wiersza: 
Złota Aniela

Dajesz róże, dajesz cierń

Byłeś księciem z moich snów
rozumiałeś mnie bez słów
wystarczyło bicie serc
by uwierzyć -
- świat piękniejszy z Tobą jest

Poweselał nagle świat
nabierając ciepłych barw
kiedy słowa ja i ty
zamieniłeś
w najpiękniejsze słowo My

Razem z różą dajesz cierń
mówiąc kocham
mówisz cierp
za twój uśmiech
słone łzy
twoja miłość
cały Ty

Razem z różą dajesz cierń
mówiąc kocham
mówisz cierp
gdy się śmiejesz
płyną łzy
czy to miłość
czy to Ty

Wierzyć chciałam że to ja
przysłoniłam tobie świat
zrozumiałam jednak że
to nie miłość
Ty nie kochasz wcale mnie

Zostawiłeś krótki list
- musisz swoją drogą iść
nie ma winnych – taki los
- chcesz pocieszyć
a zadajesz sercu cios

Razem z różą dajesz cierń
mówiąc kocham
mówisz cierp
robisz żarty
z moich łez
taka miłość
traci sens

Razem z różą dajesz cierń
mówiąc kocham
mówisz cierp
bawi cię gdy
ronię łzy
Ty nie kochasz
jesteś zły

Nie chce skarżyć na zły los
nie wysyłam s.o.s.
słone łzy osuszy wiatr
zgaśnie smutek
życie znów odzyska blask

Wiem nadejdzie taki dzień
kiedy się wypełni sen
ktoś daruje bukiet róż
wraz z miłością
kładąc płatki u mych stóp

Razem z różą dajesz cierń …