Polaryzacja ciał
Byłaś wektorem
polem przyciągającym magnesy
przesuwając biegunem
wertykalnie do wiatru.
Gdzieś pośród paproci
skradłaś uśmiech niewinności
trzeźwość spojrzenia
do kąta trafiła.
Fiołkami sypnęło
naręcza kwieciste na sercu
później tylko kolce
różano horyzontalne.
Fala
ostatnie i pierwsze jej westchnienie
początek i koniec jakby w nich
zamknęło się wszystko
ona i on opętani falą
między początkiem a końcem
miedzy niebem a ziemią
ona i on i to wszystko
ciało i krew
szaleństwo co jest muzyką
oceanem i sztormem
wszystkim i niczym poza tym
zamknięci w jej objęciach
czekający brzegu by ukoił zmysły
uniesione na szczycie fali
bez słów bez końca i początku
wszystko zamknęło się w fal
żywiołem burzy spłynęła miłość
i gdy dotarła z nią do brzegu
już spokojna spełniona
jak kwiat który właśnie zakwitł
Przeziębienie
Azymutem byłaś milknącym
drelichem wpasowanym w sylwetkę
wilgotnym pocałunkiem sobotnim
malarza farbami na fresce.
Tym sklepieniem dwóch światów
wynikiem mnożenia serca
światłem odbicia pryzmatów
wszystkim co zmysły nakręca.
Stojąc teraz przy Tobie
tablicach z czarnym krzyżykiem
jestem w niemej żałobie
grobów okrytych trawnikiem.
Demonów zakola kryją
tyle różnych wymiarów
słowa bólu się zmyją
miłość nie znosi kataru.
Po prostu Lidija Bacic
W Polsce w żadnej stacji radiowej Jej nie posłuchamy
Nasi dziennikarze muzyczni nie są tym fenomenem zainteresowani
Tymczasem Chorwaci są w Niej zakochani
Tam w każdej rozgłośni codziennie głos Lidiji występuje
Olbrzymią rzeszę słuchaczy czaruje
Próbowałem ten stan rzeczy zmienić
Niestety nie udało się tego odmienić
Jestem więc bardzo niezadowolony
Gniewny i zniecierpliwiony
Wszakże każda piosenka fascynującej Chorwatki jest hitem
Wypada przejść obok tych rytmów tylko z zachwytem
Na koncertach Lidiji pojawiają się tłumy
Każdy z widzów wymaga od innych i siebie
Właściwej kultury zachowania
Oraz adekwatnego do tego utworów słuchania
Zresztą koncerty w Chorwacji to odrębna sprawa
W tym kraju kwitnie na odpowiednim poziomie
Szampańska z melodiami zabawa
Oddaliłem się na chwilę od niezwykle ważnej kwestii
Oczekuję od moich Drogich Czytelników kilku sugestii
Jak sprawić, aby Lidija Bacic
W kraju nad Wisłą była bardziej popularna
W Polskim Radiu słyszalna
Przez wszystkich rozpoznawalna
Stanowiąca fundament wiedzy o Chorwacji
O której jako Polacy tak mało wiemy
Często tamtejszych zawiłości historycznych nie rozumiemy
Jestem Lidiji po wieczność wiernym wielbicielem
Promotorem Jej twórczości i nieznanym przyjacielem
Innymi słowy proszę o Waszą pomoc
Czekając na pomysłów moc
W czarowną chorwacko-polską noc!
w zielonych kopertach
skrzydlate listy do mnie wysyłaj
dotykiem dłoni czule znaczone
a będą niczym letni makijaż
polne bławatki w białym wazonie
jesienny uśmiech który gdzieś gubię
ciche przesłanie wrażliwej duszy
wszystkim co cenię i co hołubię
gdy czas już nieco pamięć naruszy
a może jeszcze złudną nadzieją
bez której trudno przecież każdemu
bo z nią wyłącznie oczy się śmieją
mężczyznom z Marsa kobietom z Wenus
Tarasy milczenia
Ogrody jesienią zamilkły.
Życie obumarło,
drzewa popadły w melancholię
wysypując naręcza liściaste.
Nieopodal małej jabłoni
znajdowały się tarasy
kwiatów azjatyckich.
Miejsce to szczególnie magiczne
zarówno ze względu na kolorystkę
a także skupisko ciekawych owadów.
Pochowano leżaki i stoły na grilla
zostało jedynie oczko wodne
ono żadnej pory się nie boi
tylko czy przemówi do serca
tak jak kiedyś tarasy.
Fala
ostatnie i pierwsze jej westchnienie
początek i koniec jakby w nich
zamknęło się wszystko
ona i on opętani falą
między początkiem a końcem
miedzy niebem a ziemią
ona i on i to wszystko
ciało i krew
szaleństwo co jest muzyką
oceanem i sztormem
wszystkim i niczym poza tym
zamknięci w jej objęciach
czekający brzegu by ukoił zmysły
uniesione na szczycie fali
bez słów bez końca i początku
wszystko zamknęło się w fali
żywiołem burzy spłynęła miłość
i gdy dotarła z nią do brzegu
już spokojna spełniona
jak kwiat który właśnie zakwitł
…farmaceuto
kiedy kupowałam optymizm
w twojej aptece
tak zwyczajnie za uśmiech
byłeś w stanie darować
połowę siebie
za całusa
iskry krzesały
kasztanowe źrenice
dotyk rozpalał
- ach – a moje
wiecznie zimne stopy
były takie ciepłe
zawsze gdy tylko
byłeś w pobliżu
- tak – to prawda
byłeś lekiem
na całe zło
Wspólnota serc
Byłaś tak blisko,
na rubinowych przełęczach
natrafiłem na twój ślad.
Przesmyk załzawiły bursztyny.
Piaski otarły o skórę,
wiatr rozpinał ubranie,
wędrując jak po mapie
w poszukiwaniu celu.
Drobne ziarenka czułości
przysypując na nowo,
zniosły bariery wstydu.
Żądze spojrzeń
pokierowały na odległą barkę,
gdzie dotyk nie krępował
a głośne westchnienia
odrywały z letargu ciszę.
Tam odnalezieni
każde osobna i wspólnie zarazem,
wkroczyliśmy na dotąd nieznane
obszary wzajemnego przyciągania.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- …
- następna ›
- ostatnia »