,,Mały Książę" - moje fascynacje
ufny jak pies
patrzysz
prosto w oczy z uśmiechem
w sidłach samotności
bądź odpowiedzialny
za oswojone
pokryta kurzem nadziei
gdybyś tylko się odważył
przyćmione barwy
zakwitną różami
Kolejny smutny dzień.
Mija dzień pełen goryczy,
tak bardzo zranił serce-
starania spełzły na niczym,
końca nie widać udręce.
Życie historie nam pisze,
bywa często-nieoczekiwane
niepokój,pustka towarzyszem
stres i noce nieprzespane.
Trudno szukać przyjaznej dłoni,
śród bezsennych długich nocy -
może płynące obłokiem anioły,
udzielą cudownej pomocy.
Bezsilność
ściska dławi
krzyk niemy
drąży wnętrze
w lustrze
słabość czy siła
utarte schematy
wytyczone szlaki
wyznaczone role
pragnę
Dezintegracja uporczywości pamięci *
podziwiam
subtelną granicę
miedzy realnością
a wyobraźnią
w której czas
ociekający pamięcią
przypomina skutecznie
gdy chcemy zapomnieć
jednocześnie wydzierając
co najważniejsze
zastanawiam się
czyżby ekscentryczny surrealista
w intelektualnym dowcipie
dodał spermy do farby
nadając przemijaniu
nie lada miękkości
zostawiając potomnym
głód odkrywania
*obraz Salvadora Dali ,o znamiennym tytule
W oparach absurdu
dłoń zmurszałym dębom brzegi rozcina
a w toni giną kędzierzawe włosy
to tam w oparach naszego absurdu
zwykła zapałka drenuje modre oczy
powróciły bagna świadomości
gdybym uchwycił foremne popiersie
lub spichlerz spalił dawnej posiadłości
zaginając czasem jak batem na wroga
sześcian utworzył z macek żeńskich kości
gdybym ułożył w sonecie przysłowia
co słowem tną skórę na ciele i sercu
cmentarzem zapełnił strofy wielbicielek
co łakną krwi męskiej a pomnik od wersów
gdybym podrzucał pochodni płomienie
przed strachem zgliszcza rozniecał na nowo
byłabyś tą ziemią co brodzi i bredzi
grząską przechodzoną z zawiści zwęgloną
gdybym mógł smagać wiatrami zepsucia
co ciągle grają delikatnym kształtem
sortując emocje w księgozbiorze wiedzy
wystawiłbym ci w meczu kolorową kartkę
opary zniknęły liście suszą pióra
…w miejscu gdzie trzęsła się ziemia
sędziwe jesiony
znaliście te panny
o złotozielonych włosach
spadających kaskadą
z drobnych ramion
co pomagały rybakom
zapędzać w sieci ryby
pamiętacie że sielanka
nie trwała długo
bowiem miejscowy proboszcz
uwięził w chrzcielnicy
jedną z córek
potężnego Pluskona
słyszeliście dziewczęce pieśni
obrabowane z krzyku i płaczu
snujące się z taką tęsknotą
że nawet Jezus
uronił niejedną łzę
ten sztorm oznajmiający
wszem i wobec
śmierć oblubienicy morskich kipieli
którą pochowano bez zgody
na przykościelnym cmentarzu
wściekłość ojca
zsyłającego potężne fale
na oddalony
o dwa kilometry Dom Boży
tylko po to
by wydrzeć siłą
należne morzu ciało
szumicie czasem
o Toni Umarłych
naznaczonej ludzkimi kośćmi
Przewrotnie
aeroplanem wygodnym do jarzma nicości
litości oddechem zaparty jak kamień
podciąłem fundament z wisielczym uśmiechem
jak strzechę ogniami wytapiam tatuaż
zauważ że broda obrasta już grzechem
pośpiechem nazywam szatańskie wersety
kastety policzkom znamiona wyryły
a żyły nie toczą już czerwonej farby
pogardy dostatek pociągnę za sobą
ze szkodą dla sensu odejdę nad ranem
aeroplanem wygodnym do jarzma nicości
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- …
- następna ›
- ostatnia »