,,Mały Książę" - moje fascynacje

Autor wiersza: 
Karin

 

 
ufny jak pies
patrzysz
prosto w oczy z uśmiechem
 
zagubiony w obcych światach
w sidłach samotności
 
nie bój się bliskości
bądź odpowiedzialny
za oswojone
 
spakowana walizka
pokryta kurzem nadziei
gdybyś tylko się odważył
przyćmione barwy
zakwitną różami

 

Kolejny smutny dzień.

Autor wiersza: 
ula

Mija dzień pełen goryczy,
tak bardzo zranił serce-
starania spełzły na niczym,
końca nie widać udręce.

Życie historie nam pisze,
bywa często-nieoczekiwane
niepokój,pustka towarzyszem
stres i noce nieprzespane.

Trudno szukać przyjaznej dłoni,
śród bezsennych długich nocy -
może płynące obłokiem anioły,
udzielą cudownej pomocy.

Bezsilność

Autor wiersza: 
Karin

 

natłok  łez w  krtani
ściska  dławi
krzyk niemy
drąży wnętrze
uśmiechu maska
w lustrze
słabość czy siła
oczami duszy neguję
utarte schematy
wytyczone szlaki
wyznaczone role
być sobą
pragnę

Dezintegracja uporczywości pamięci *

Autor wiersza: 
biedroneczka2

podziwiam

subtelną granicę
miedzy realnością
a wyobraźnią
w której czas
ociekający pamięcią
przypomina skutecznie
gdy chcemy zapomnieć
jednocześnie wydzierając
co najważniejsze

zastanawiam się

czyżby ekscentryczny surrealista
w intelektualnym dowcipie
dodał spermy do farby
nadając przemijaniu
nie lada miękkości
zostawiając potomnym
głód odkrywania

*obraz Salvadora Dali ,o znamiennym tytule

W oparach absurdu

Autor wiersza: 
Gregorsko

dłoń zmurszałym dębom brzegi rozcina
a w toni giną kędzierzawe włosy
to tam w oparach naszego absurdu
zwykła zapałka drenuje modre oczy

powróciły bagna świadomości

gdybym uchwycił foremne popiersie
lub spichlerz spalił dawnej posiadłości
zaginając czasem jak batem na wroga
sześcian utworzył z macek żeńskich kości

gdybym ułożył w sonecie przysłowia
co słowem tną skórę na ciele i sercu
cmentarzem zapełnił strofy wielbicielek
co łakną krwi męskiej a pomnik od wersów

gdybym podrzucał pochodni płomienie
przed strachem zgliszcza rozniecał na nowo
byłabyś tą ziemią co brodzi i bredzi
grząską przechodzoną z zawiści zwęgloną

gdybym mógł smagać wiatrami zepsucia
co ciągle grają delikatnym kształtem
sortując emocje w księgozbiorze wiedzy
wystawiłbym ci w meczu kolorową kartkę

opary zniknęły liście suszą pióra

…w miejscu gdzie trzęsła się ziemia

Autor wiersza: 
biedroneczka2

 

sędziwe jesiony
znaliście te panny
o złotozielonych włosach
spadających kaskadą
z drobnych ramion
co pomagały rybakom
zapędzać w sieci ryby

pamiętacie że sielanka
nie trwała długo
bowiem miejscowy proboszcz
uwięził w chrzcielnicy
jedną z córek
potężnego Pluskona

słyszeliście dziewczęce pieśni
obrabowane z krzyku i płaczu
snujące się z taką tęsknotą
że nawet Jezus
uronił niejedną łzę

ten sztorm oznajmiający
wszem i wobec
śmierć oblubienicy morskich kipieli
którą pochowano bez zgody
na przykościelnym cmentarzu

wściekłość ojca
zsyłającego potężne fale
na oddalony
o dwa kilometry Dom Boży
tylko po to
by wydrzeć siłą
należne morzu ciało

szumicie czasem
o Toni Umarłych
naznaczonej ludzkimi kośćmi

 

 

 

 

apostrofa

Autor wiersza: 
emcek

nie odejdę od razu
zapamiętają mnie drzewa
pod którymi szukałem cieni
kamienie oparte o troski
kwiaty zwłaszcza róże
pośród których szukałem zaklęć miłości

i może jeszcze ktoś z ludzi
z którym wymieniłem
zwykły uścisk dłoni

W sieci

Autor wiersza: 
Karin

 
chwytajmy  ulotne chwile
póki tańczą na wietrze
jak liście
weź mnie za rękę
jestem przecież realna
po drugiej stronie ekranu
dotknij i poczuj
płyną litery
to smutno to znów wesoło
jaka jestem
ukryte  pragnienia
przysiadły między wierszami
 
czytaj sercem

Niewola

Autor wiersza: 
Gregorsko


dotknąłem
choć ledwo ruszam ręką
naturalne instynkty

zardzewiały z wspomnień
sadza zapewnia nocą
majaczenie znaków

choć raz pozwól wyrwać się
z kotła rytualnych pocztówek
odległej miłości

pasiasty strój
nie tylko więźniom przypomina
niewolę

Przewrotnie

Autor wiersza: 
Gregorsko


aeroplanem wygodnym do jarzma nicości
litości oddechem zaparty jak kamień
podciąłem fundament z wisielczym uśmiechem
jak strzechę ogniami wytapiam tatuaż
zauważ że broda obrasta już grzechem
pośpiechem nazywam szatańskie wersety
kastety policzkom znamiona wyryły
a żyły nie toczą już czerwonej farby
pogardy dostatek pociągnę za sobą
ze szkodą dla sensu odejdę nad ranem
aeroplanem wygodnym do jarzma nicości