jesienne organy

Autor wiersza: 
Zofia Szydzik


 

 

 

jesienne organy

po gęsim kluczu

trzy krzyżyki

zaczynamy pierwszą frazą

preludium dnia

jesień o świcie

na dolnym „c”

słońce

jak zimna

krwista nuta

usiłuje podpalić horyzontu linię

pauza

za oknem październik

kolorowe improwizuje frazy

coraz niżej w szarość

i niżej...

wiatr rozpina

fortissimo

między zdziwieniem

zachwytem a przerażeniem

budując klimat deszczowym werblem

z partytury dnia

lecą zgrane nuty

drżącym liściem

koncert

kolorów i błysków

jesiennego horrendum

jesienna szaruga

Jesiernna szaruga- olej na płótnie - Marek Langowski

 

 

Tablica ogłoszeń

Autor wiersza: 
Gregorsko

Zapisałaś mnie na listę
rzeczy nie potrzebnych.
Tam pośród tych wielu
starych rupieci
spoczywa moje serce.

Oddam, sprzedam, wypożyczę.

Pustka

Autor wiersza: 
Gregorsko

Co mi dało to wołanie
wiersz pisany na kolanie
nie ma ciebie.

Co mi dały serc wykresy
kwiaty,żarty i frazesy
nie ma ciebie.

Co mi dały łzy sumienia
przecież ciebie ciągle nie ma
a ja jestem.

Czy w tym tańcu niewinności
odnajdziemy znów radości
ja już nie wiem.

Czy odnajdę miłość wzrokiem
świat ubywa każdym rokiem
nie ma ciebie.

Razem w jesień

Autor wiersza: 
Zofia Szydzik

 

 

Razem w jesień

 

Zapamiętam to lato, co ścieliło łąki kobiercem

wonnym i serce, co krwawiło żywą czerwienią,

gdy ustrzelono je jednym, trafnym spojrzeniem;

w szarudze smętne i w jesiennej poniewierce.

 

Prowadź mnie w jesień, zamknij w ramion ogrodach,

nie skąp azylu, gdzie zmysłów tornada, zamiecie

i słów barwnych bukiety, jak na łące kwiecie;

mów - nie milcz, tych niewypowiedzianych szkoda.

 

Niech są, niczym libretto do opery jesiennej

do muzyki wiatru, złotą nutą, pisanej

i w krużgankach duszy śpiewnym kołysaniem,

graniem na strunach melancholii bezdennej.

 

Rozkołysz mnie, jak letnia bryza i bądź przy mnie,

gdy w kominku i w sercu rozniecę płomień,

przy winie czerwonym mocnym od wspomnień,

bądź mi choć przez chwilę - aniołem, arią, hymnem.

 

Ku złotej cytrze

Autor wiersza: 
Zofia Szydzik

Żaglówka o zachodzie słońca - olej na płótnie

Marek Seweryniuk

 

Ku złotej cytrze

 

Zimowo we mnie i biało jak na łące,

co w śnieżnym całunie tonie za oknami.

Zabrakło ciepła i tych spojrzeń gorących,

tego wszystkiego, co było między nami.

 

Brakuje ramion niczym powrót do domu,

ja-m rozbitek, miast wiosła, w ręku – paranoja.

Nie wiedzie już dźwięk portowego dzwonu

do cichej porzystani co, jak skała - ostoją.

 

Jak płynąć przez odmęt ku złotej cytrze,

gdy w duszy skostnienie i serca mego - mróz?

Usta... Usta do pocałunków nawykłe,

nie zakwitną koralem, pośród obcych mórz!

Elbląg 12-2007

 

Szale odległe

Autor wiersza: 
Gregorsko


Czołgają się wzajemnie
raz trójkąt, raz romb
takie figury odmienne
dasz wiarę w to ?

Kołyska dla stóp księżyca
ciche pieśni sokoła
historia co skradła twe lica
ze smutkiem w oczodołach

Promienne kiedyś westchnienia
kalamburami w gestach
z tych chwili uniesienia
została jedynie kredka

Która tak szybko się ściera
tablica świeci pustkami
łzy szczęścia znów nam zabiera
pozostaliśmy sami

I tylko w noce jesienne
czasem coś błyśnie w oddali
przypomni te dni płomienne
wyrzuci liściasty szalik

W kwiatach jesieni

Autor wiersza: 
Zofia Szydzik

 

kwiaty jesieni

Hans Buchnar - jesienne kwiaty w wazonie

 

w kwiatach jesieni

 

nad spłowiałą zielenią drobne tęsknoty

wtulone w kwiaty dalii

przysiadły rosą brylantowe poduszki

by błyszczeć w słońcu

na liściach winobluszczu

i spurpurowieć

 

melancholia

przeplotła się struną dźwięczną

między krzewinkami wrzosu

jesiennie potrącana wiatrem

snuje anielskiej harfy brzmienie

bez partytury i patosu

tak przypadkiem

od niechcenia

 

w parze z nostalgią

tańczą już kwiaty mimozy

fiolet w trąbki dmą zimowity

między rozchodnikiem

co żółto się płoży

zapraszają do kamaryli

aksamity

 

astrów kopuły

hołdują przemijaniu

w soczystych barwach

jak z żurnala jesiennej mody

pod niebem koloru lapis-lazuli

sentymentów kwietnych

ostatnie barwne

korowody

 

Komedia łez

Autor wiersza: 
Gregorsko

pompowanie balonów
kamień nie zmienił koloru
tak jak byłaś daleko
wciąż stoisz

zerwałem bukiet wiosny
tęczę na obłokach narysowałem
nie ma ciebie, nie było
więc dlaczego się starałem

truchtem przez życie
dwa kroki w przód
3 do tyłu idą
na ławce ciągle pusto
myśli światła już nie widzą

wiatrakiem pozostanę
zawsze szukając prawdy
byłem prawie w niebie
odnalazłem tylko świat pogardy

Niewiasty

Autor wiersza: 
Gregorsko

Kobiety to taka łamigłówka
szukasz wyjścia
wszędzie ciemno
zawsze zrobi z ciebie głupka.

Rozmowy wieczorne
stereotypy w myśleniu
żadna nie jest warta
ogrzać się w męskim cieniu.

Tropienie między drzewami
życiowe stygmaty
drapieżna zwierzyna
spogląda zza kraty.

Kłamstwem karmicie
obłuda to drugie imię
pierwszym podłość
świat leżał kiedyś u stóp
teraz widać tylko odbicie.

Kamikadze związków

Autor wiersza: 
Gregorsko

Rumcajs na włóknach
prostokąt w oku
hiacynty zmyśleń
na babim stoku.

Szlak pokręcony
znów turbulencje
jastrzębie szpony
w krwi atramencie.

Szybujące frazy
nielotów z wąsami
ładunkami jadu
lice z wypiekami.

Kamikadze zrębów
blasku potylicy
dostarczyciel złudzeń
płomieni z gromnicy.

Cygańskie zaloty
prywata tasiemców
nie ufaj kobiecie
zapomnij o szczęściu.