ZA PRÓG

Autor wiersza: 
małgosia dobrowolska

regularnie ubijamy liczbą nieograniczone
schodowe brzuszki; nigdzie! w żadnej! ustawie
nie znajdziesz regulacji na temat przepisowej
ilości schodów; dlatego spotykamy jeden schodek,
dwa, trzy lub czterdzieści;

ich liczba nieokreślona, ale ograniczona - a to
bezpieczeństwo, a to znów bariery architektoniczne;
każdy dzień życia to też schodek - liczba też
nieokreślona i też ograniczona; jaka oczywistość
i jaka szkoda...

co zastanawia i na trampolinę ducha podsadza?
świadomość, że nie ma schodów wolnostojących!
zawsze szybują w kierunku jakiejś budowli, a
za brzegiem progu nowy ląd;

żyjesz? masz schody i miejsce do którego
przez "póki i ciągle" zmierzasz, masz dom;

(pamiętaj, że na schodach się nie mieszka! można
co najwyżej pogadać z Panem Odpoczynkiem)

kiedy wszystkie schody zdeptasz i wejdziesz na
szczyt progu zobaczysz gdzieś trafił, bo mówili,
że wiesz gdzie idziesz... nie wiem czy poczujesz
się jak u siebie czy jak w niebie? tego nie wiem,
ale jakie schody nie zawsze taki sam dom;

GPS

Autor wiersza: 
małgosia dobrowolska

szyld reklamowy, wielki jak obraz Mistrza Jana,
z zaczepnymi tytułami,rysunkami i adresem -
nazwą ulicy, która nie wiem gdzie jest; są mapy,
GPSy i takie tam, ale wpierw należałby ich poszukać,
bez nich podanego miejsca nie znajdę; idę dalej;
komu zależy niech szuka;

z człowiekiem bywa podobnie: jest jak szyld, patrzymy
nań odchodząc z przekonaniem,że nie wiemy jak do
niego dotrzeć; komu zależy znajdzie;

kto chce znaleźć znajdzie; i mapę upoluje, kogoś
zapyta lub nawet GPS kupi... i dobrze,że jest jak
jest, bo po naszym trudzie widać co rzeczywiście
jest dla nas ważne;

a im więcej braków tym bliżej miłości;

w dniu imienin bezimiennej

Autor wiersza: 
warkocz


że cieniem jestem -
wiesz
że tchnieniem jestem -
wiesz
a anioł stróż przed życiem chroni nieudolnie
więc ja go zwolnię
więc ja go zwolnię

wygasły wszystkie błędne ognie tych nadziei
które rozkwitły szczerym majem w listopadzie
chmury na niebie dobry bóg rozścielił
na ziemi osty ostre zły bóg dziś posadził

nie jestem dość... dość mądra, piękna, słodka dość
i nie klnę z klasą, jak kobiety wprost z kawiarni
z ust bez karminu mi się wyrwie: tfu! psia kość!
i siebie samej czasem trochę żal mi

że cieniem jestem -
wiesz
że tchnieniem jestem -
wiesz
a anioł stróż przed życiem chroni nieudolnie
więc ja go zwolnię
więc ja go zwolnię

dawno pozbyłam się nadmiaru płynnej soli
przed twoich oczu chłodem ja swoje zamykam
wszystko tłumaczy banalny tekst – bo życie boli
i nie wędruję nigdy, tylko się potykam
odwagę mam, by szczerze mówić tylko w wierszu
zbudziłeś mnie, więc teraz mnie ukołysz... proszę...
że byłeś – oto jest mój skarb największy
pięknie się umiem godzić z losem

że cieniem jestem -
wiesz
że tchnieniem jestem -
wiesz
a anioł stróż przed życiem chroni nieudolnie
więc ja go zwolnię
więc ja go zwolnię

i każde odejście jest bez pożegnania
bo nawet na to trzeba przecież też zasłużyć
tak, skamlę czasem bez godności, rozdygotana
abyś nie kochał, a przynajmniej mnie polubił
nie jestem dość... dość mądra, piękna, słodka dość
nic w sobie nie mam oprócz tęsknoty też niechcianej
i ciągle żyję, sama sobie tak na złość
życiem bezimiennej beznadziejnie niekochanej

że cieniem jestem -
wiesz
że tchnieniem jestem -
wiesz

mam tylko wiersz, któremu tłumaczę:
„ja nic nie znaczę... ja nic nie znaczę"

Tryzubowa innosc

Autor wiersza: 
Janusz Śmigielski


mam tylko pamięć wkręconą w zwoje h,A
gdzie samotności nić skrzy się jesienią G,Fis,h
dni coraz krótsze ze słotą w objęciach
z mojej niemocy liśćmi się śmieją
/ref./
w octowców czerwienie zapisane losy D,Fis
błagające ze łzami wyciągają ręce h,A,D
dla kromki chleba pieczonej nocami
chcieć od życia poza żalem coś więcej

zapleciona warkoczem w drut kolczasty
dziewczyna co mówić umiała po polsku
znakiem buków skrzyżowanych wiarą
wybaczyła wychodzącemu z mgieł wojsku

kolorami wyścielone wody Sanu
spławiają ciała ukrytym pragnieniom
w górach na tronach zmarznięci Bogowie
proszą o łaskę z tej wojny nic nie rozumiejąc

mam tylko pamięć wkręconą w zwoje
na szczęście to czasy wpisane w octowce
a zima zakrada się nad płaczące lasy
często czuję się w twym świecie obcym

http://chyrzynka.wrzuta.pl/audio/7v2TR7ZEJRr/tryzubowa_innosc_1mdm#none

 

"u." "uli." "ul."

Autor wiersza: 
małgosia dobrowolska

piszemy "ul.",czytamy [ul]; dlaczego resztę wpychamy
za parawan? wiem! ekonomia! ale dlaczego tak? a "u."
albo "uli." nie wolno? znów jakś lipna umowa?

dlaczego ekonomia?? żonglujemy szerokościami,
długościami, głębokościami - tchórze! skrócić to
pestka,ale dodać to kamień do zgryzienia, to
szukanie ziarnka maku w stogu oceanu;

wiesz co mam na myśli? wszystko! dodawania na
minusie! odejmowanie na plusie! teraz transuje skracanie
życia,ale nkit w trans dodawania życia popaść nie może;

przycinanie,chowanie - próba ucieczki z ostatniego
piętra wieżowca przed prawdą-komornikiem z
zaświadczeniem o naszej bezsilności;

miłość można skrócić na milion sposobów,ale
spróbuj przedłużyć złoto jej martwych włosów lub
dodać ciepła do jej zimnego ciała;

skrót to wieloznaczność, a prawda jedna; z przyciętej
miłości mamy "miło" - to za mało! albo "mi" - nadwyżka
jednego! było "miło" "mi"; było "mi" "miło"; "mi" "miło"
było a ci? kici... kici...

gdzie wiele prawda tam prawda,że reszta to Alpy łgarstw;

wyalienowany

Autor wiersza: 
poczytam

wyalienowany

 

wspomnienia tracą ostrość

tylko zieleń jest wyraźna

jak najwyżej wznoś powieki

pragnę widzieć wciąż nadzieję

 

PODJAZD

Autor wiersza: 
małgosia dobrowolska

most, a pod nim szarfa wody; dwóch mężczyzn
boczną stromością pomaga rowerom wtoczyć się
na kręgosłup mostu; podjazd zbyt najeżony, aby
zdobyć go tak po prostu;

na obliczach rowerowych sanitariuszy pęcznieje
rumieniec, dość spory; chociaż mogło być przecież
gorzej; są stromości nie do pokonania- tam człowiek
ogłasza kapitulację, a zaraz za nim jego niemy kompan,
rower;

są sprawy,które krzyczą o rzeczy ponadprzeciętne,
burzą konwencje, góry przenoszą, sadzą gruszki na
wierzbie;
są sprawy,które spełnione nie są do spełnienia,
tak po prostu; duch jak dziecko robi co chce, a ciało
prawie jak dorosły- jak alfabet- od początku do końca;
ten pierwszy jak liczba Pi;

powątpiewasz? spróbuj... nazwij ducha Chceniem, a ciało
Wykonaniem- jest ich dwóch- i o ile ten pierwszy
nigdy nie zawodzi, to ten drugi łamie rękę, kark, głowę,
nogę... i w ogóle to czarny typ jest;

Gwiazdy na pocieszenie

Autor wiersza: 
Złota Aniela

 

Gwiazdy na pocieszenie
 
Każdej nocy
Gdy ciebie nie ma przy mnie
Sięgam po gwiazdy
Na pocieszenie
 
Błyszczą
Bawią
Lecz nie rozumieją
Czego mi potrzeba naprawdę
 
Odwieszam nad ranem
Niepocieszona
Ścieram z oczu niewyspanie
Pozostają nadzieja tęsknota
 
i wyczekiwanie

 

obraz " Gwiazdka z nieba"
autor: Elżbieta Mozyr
źródło: www.TouchArt.eu
 

GRADACJA

Autor wiersza: 
małgosia dobrowolska

blaszana pani ubrana w szarą kieckę w
jeden czarny groszek,gdzieś z boku- całus od złośliwego; a
w środku porządnie wgięta; umalowana pstrokatymi
napisami; ktoś nie przepada za jej istnieniem! blizny mówią
same za siebie! albo obojętność albo zniszczenie!

rzucam pogardliwe oko w jej stronę, a co?! jak wszyscy
to ja też! nie będę gorsza, bo będę sama; krok do przodu,
oglądam się za siebie,a ona drgając zwija swoje szczupłe ciało
pod moim nienawistnym spojrzeniem; trach! kolejne wgięcie
gotowe i otarcie o płot cementowy, i jeszcze większe w sukni
rozdarcie; teraz już wiem dlaczego ona taka pokiereszowana;
nie odchodzę, patrzę, czekam na ciąg dalszy, co zrobi?
płacze, wodą oblewa zimne ciało;

- dlaczego płaczesz? dlaczego drżysz cała?
- boję się...- mówi; podchodzę bliżej i tulę mocno do siebie;
- czego?- ocieram łzy z czułych nieczułych polików, odgraniam
litery z jej czoła;
- życia...
- życia?! a widziałaś życie? to ono zadało te rany?
- tak! nie! nie wiem! człowiek wiem jak wygląda...
- a ja kim jestem? życie to nie jeden a wszyscy ludzie; od złych są gorsi, a od dobrych lepsi;
- zabierz mnie stąd...- szepnęła cichutko

spacerem do domu; jest duży i sporo tam miejsca; stanęła
pod oknem, obok kaloryfera- żaluzje zastępuje i pracę tego
ostatniego też, bo ma w sobie bardzo dużo ciepła; i ja
nie jestem już sama;

gong

Autor wiersza: 
poczytam

gong

 

całą noc walczyłem z nocą

rozpocząłem przed północą

dniem zmęczony, nieszczęśliwy

ring to pokój, ściany liny

 

na trybunach same gwiazdy

miejsca w loży tylko dla zwid

księżyc w roli sekundanta

ciebie nie ma, ze snem randka

 

uderzają fale w klify

spokój mój jak łuk rozbity

w każdej rundzie myśli dręczą

bronię się już siły resztką

 

noc też słabnie, ciemność blednie

chyba zaraz mi ulegnie

bo nadchodzi świt pomału

tuż przed wschodem, cios i nokaut