To nie ja
że Bóg nieźle w swym tyglu namieszał.
Nie po mojej twarzy płynie łza,
moje tylko, co się budzi w wierszach.
Nie w tym ciele nieugięty duch,
nie w tych ustach krasomówcze brzmienie.
Wiatr nad łąką - kochanek i druh
umie zmienić nieczułość w tworzenie.
Czy to prawda, że rodzi się raz?
Może było już życie przed życiem?
Nikt nie widział, jak wygląda czas.
Widać tylko istnienia zużycie.
Proszę Boga o powtórny gest,
tylko żeby połączyć się dało,
choćby nawet w najdziwniejszym z miejsc
pełne ducha doskonalsze ciało.
2 maja 2011
Igraszki losu
Igraszki losu
U wrót zimy, w sercu lata,
Los nam drogi pozaplatał.
Raz bliżej, to znów dalej gdzieś,
Jednak tuż obok mnie wciąż mkniesz...
Idziesz ścieżkami mych myśli,
Choć żaden sen ich nie wyśnił.
Cel przewidzieć próbujemy,
Sensu się doszukujemy...
Szczęście czy łzy nas podzielą,
Kirem odziani czy bielą?
Jak długa droga przed nami,
Co za kolejnymi drzwiami?
Jesienne refleksje
REFLEKSJE JESIENNE
w jesiennej szarudze błotnistych myśli
gdzie liść lipy śpiewa z wiatrem pieśń
leniwie kołyszą się drzewa
zaś w duszy narasta kiełkująca chęć
kasztan dojrzał do swojego istnienia
zakręt drogi objął w wieczyste władanie
zrzuca smutki brązem malowane
wierząc że wieczne jest jego trwanie
nostalgiczne wspomnienia jak zegar tykają
przywołując obrazy z zamierzchłej przeszłości
w sercu noszone dziecięce troski
czas pozamykać barwy spłowiałe
zwinięte w rulon kruchością znaczone
wyjść myślą ku temu co będzie inne
czas lekkością duszy naznaczony
(Janusz Śmigielski, Chołowice, 13.09.2010)
czas
czas jak kran niedokręcony
kapią sekundy, minuty
w końcu lata stracone
a po nich wyrzuty
bo sny zaczęte, a niedokończone
wiersz urwany w połowie
złudzenia blade, nadzieje zmęczone
spacer, który kończy się przed progiem
kos szczęśliwy, że wiosna
ktoś wróży z płatków bzu
bo miłość nie jest prosta
zwłaszcza ta „teraz i tu”
nieprawda, że nic nie mam:
strata uczy pokory
a pustka milczenia
Bilans marzeń
bilans marzeń
W arkuszu marzeń
Widnieją małe
Ręcznie kreślone
Ślady z odległych
Twych pragnień tęsknych
W efekcie zdarzeń
Znaczków przybyło
Coś się wyśniło
Coś przeminęło
W morzu niepamięci
Łzawą rzeką popłynęło
Migają wolno kadry
Na taśmie minionych lat
Czy warto było
Boga prosić
Modlitwy wznosić
By się spełniło?
Choć barwa już nie taka
I słodycz jakby
Utraciła swój smak
To oczy błyszczą uśmiechem
Kiedy wspominasz
Odległych marzeń czas
Takie tam wiosenne pisanie
pozdrawiam wiosnę bo kocha kolory
stąpam po trawach budzących motyle
całuję ciało łaknące promieni
i chowam się w słowach gromadząc chwile
wtul siebie w moje istnienie wiosenne
zapamiętaj zapach wilczego łyka
a kiedy nadejdzie nieznany nam świt
choć raz zostań realna, bądź, nie znikaj
moje tęsknoty znów dostały skrzydeł
szybują ponad twoim postrzeganiem…
zbyt dużo pragnień zamieniam na drobne
takie to moje jest na wiatr pisanie
(Janusz Śmigielski, Chołowice, 26.03.2011)
wszystkim na zbliżający się dzień pamiątki Zmartwychwstania Pańskiego życzę dużo pogody ducha...
piszę wiersze
piszę wiersze
nie ma w nich szumnej poezji
nie ma artyzmu sztuki
jest zapach frezji
i kolor buków
jest łkanie i zadziwienie światem
każda chwila świadomego bytu
jest pokora, której się uczę od brzozy sękatej
i łyk zachwytu
piszę wiersze
słowa nie chcą się lepić
sklejam każde naiwną wiarą:
nie wszystek umrę – one mnie ocalą
a jeśli umrę, jeśli zginę cała
nic nie uratuję z doczesnego bytu
zostanie po mnie naiwna wiara
i łyk zachwytu
zostanie po mnie morze atramentu
ciche, niegroźne, z odludną plażą
na której stopa niczyja nie stanie
której spojrzenia niczyje nie skażą
a jeśli umrę, świat zapomni o mnie
zblaknie atrament, w proch się papier zmieni
niech krzyczy wspomnienie, spokój zmienia w zamęt
każdą literą mojego imienia
Struga utraconej miłości
Mrokiem spowita pełna zmysłów
zachwytem upita
skrada się pod domami starymi ze złości
ma w sobie zalążek nowej namiętności
niesiona przez wiatry głaskana przez życie
struga miłości schowana w tym świcie
dano jej moc czynienia dobroci
w świecie pożółkłych staroci
skrywana pocałunkiem uśpionych kochanków
wchodzi do serc niczym do ganków
rozpala dawno zgasłe ogniki
nakrywa nimi rozszarpane tuniki
i śpiew słychać z serc uśpionych
śpiew z dawien dawna utracony
zdawało mi się
zdawało mi się, że jestem
jestem słowem, gestem
cząstką świata maleńką, taką tycią
bez której on by się rozsypał
a tak naprawdę mam szary, nikły cień
co żyje tylko w dzień
i orzechowe oczy
których nie poznasz w nocy
zdawało mi się, istnieję
jak niebo i słońce, co grzeje
jak listek drobny, leciutki
jak szczęścia, porażki i smutki
a tak naprawdę nikt nie zauważył
gdy światło znikło z twarzy
i gdy zgasły oczy
tyś chłodu wtedy nie poczuł
zdawało mi się, że żyję
a żyłam tylko przez chwilę
powietrze iskrzyło sensem
mnie się zdawało, że jestem
a tak naprawdę byłam najpiękniejsza
tylko w swoich wierszach
i raz w twoich oczach
zamkniętych ciężarem nocy
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 201
- 202
- 203
- 204
- 205
- 206
- 207
- 208
- 209
- następna ›
- ostatnia »