Spotkanie

Autor wiersza: 
Złota Aniela


SPOTKANIE

Ty znad morza, ja z gór wysokich
A jednak splotły się nasze drogi

Gdzieś
Między brzegiem morza, a szczytem góry
Może to był Śląsk, może Mazowsze
Kujawy, Warmia albo Mazury
Tam gdzieś wiodły nas
Plany Boskie
Przez miasta, miasteczka,
Dużą wieś, małą wioskę
Z wyżyny w dolinę
Wzdłuż rzeki
Przez most
Przez bory i knieje
Przez bagna
Krętymi ścieżkami
Tak jak chciał los

W słońcu i w deszczu
W upale i chłodzie
Z wiatrem, pod wiatr
W kłębach kurzu po piasku
Po kałużach i w błocie
Przez zaspy po śniegu
Po lodzie przez rzekę
Krok za krokiem
Kilometr po kilometrze
Zmierzając
Tam gdzie wiodło przeznaczenie (?)
Biegnąc co sił
Potykając się o przeszkody
Wyrastające jak z ziemi korzenie
Tracąc wzrok
Gdy pot spływał z czoła
Z posmakiem łez w ustach
Wędrowaliśmy
Ty smutny, ja wesoła

Strudzeni drogą
By złapać tchu
Nie wiedząc czemu
Przysiedliśmy oboje
W tym samym czasie
Na tym samym przydrożnym kamieniu
Przypadek?

Cóż za spotkanie
Że to Ty nie wiedziałam
I Ty nie wiedziałeś, że to ja
Splątało się moje z twoim spojrzenie
Twoją twarz rozświetliło słońce
Moje włosy w aureolę rozwiewał wiatr
A w oczach iskrzyło się przeznaczenie (?)
Plany Boskie
By dalej iść razem przez świat

(16 czerwca 2011)

Ja i Ty

Autor wiersza: 
Janusz Śmigielski


nie spłonę w blasku twoich oczu
zapomniałem na zawsze ich imię
czas płynie wspomnień potokiem
kuszenie jest treścią naiwnych

ubrałaś sukienkę z głogu
płomiennego jak moje myśli
dzika nadzieja czyni lepszym
sen który na pewno się ziści

mnie nikt nie pyta o uczucia
bo po co ręce brudzić chłamem
jestem tylko słowem które żyje
nie narzekam! sam tego chciałem

istnieję w wymiarach wersów
co tworzą wiersze mi bliskie
o treściach pachnących sianem
i są mi na dziś wszystkim

tylko wymięte kochanki
przypominają o świcie
dzień niesie problemy swoje
noc głaszcze mnie należycie

(Janusz Śmigielski, Chołowice, 16.10.2010)

Samotnie, w wiatru ramionach ...

Autor wiersza: 
Złota Aniela


SAMOTNIE, W WIATRU RAMIONACH ...

Siedząc samotnie na wydmie
Otulona w ciepłego wiatru ramiona
Smagana po twarzy promieniami słońca
Zamyślona
Wpatruję się w bezkresne morze
Znikające za horyzontem,
Gdzie nie widać końca …

Tuż obok na piasku przysiadła mewa
Otworzyła dziób
Jakby miała zamiar zaśpiewać
Lecz nie wydała żadnego dźwięku
Spojrzała na mnie
Rozpostarła skrzydła jakby się kłaniając
I odleciała pełna wdzięku

Nabrałam w dłonie piasku
Och! Jaki ciepły! Jaki miałki!
I jak ślicznie mieni się w słońca blasku!
Zdjęłam buty
I posypałam piaskiem stopy
A czując piasku delikatne pieszczoty
Doznawałam rozkoszy

Siedząc samotnie na wydmie
Kołysana ciepłym powiewem wiatru
W rudozłotej poświacie zachodzącego słońca
Jak aktor na scenie teatru
W zamyśleniu wpatruję się w morze
I delektując się spokojem i ciszą
Zanurzam się w swej duszy przestworze … bez końca

Po latach tułaczki

Autor wiersza: 
Złota Aniela


PO LATACH TUŁACZKI

Lat wiele tułałem się
Po krajach nieznanych
Dziś wracam
Gdzie mój rodzinny dom
Wytęskniony, ukochany
Gdzie małe rączki chłopięce
Budowały domy z piasku
Gdzie pierwszy raz młodzieńcze serce
Słodyczy miłości zaznało w księżyca blasku
I skąd po latach żmudnej nauki
Nie widząc światła w przyszłości
W obawie przed życiem w potrzasku
Wyjechałem w świat daleki

Z okna samolotu
Witam stolicę
Łza kręci mi się w oku
Wzruszyłem się jak dziecko
Ogarniam wzrokiem okolice
Serce bije co raz szybciej
Jestem już tak blisko

Po latach tułaczki
Po nieznanym świecie
Zdumiony i uradowany
Zza okna samochodu
Mijając Płock, Toruń i Świecie
Odkrywam jakie już zaszły
I jakie właśnie zachodzą zmiany

Czas
Czas płynie
Nieubłagany
Dzień po dniu upływa ludzkie życie
Przynosząc za zmianą kolejne zmiany
A my nie wiedząc
Czy te zmiany dobre czasy wróżą
Swą przyszłość powierzamy
Biegowi zdarzeń i ważnym ludziom
Wierząc, że ułożą na naszą przyszłość
Mądre plany

Nadzieja
Nadzieja rozświetla moje serce
Gdy widzę jak pięknieją miasta
Jak rodzą się nowoczesne dzielnice
Strojne w kolorowe domy i
Szklane centra handlowe
Jak nowe auta przemierzają
Szerokie czarne ulice
A rowerzyści mają dla siebie
Bezpieczne czerwone ścieżki rowerowe
I tylko wiedzieć mi trzeba,
Że ludzie są z tym wszystkim szczęśliwi
Że nie brakuje nikomu
Powszedniego chleba
Ni nad głową dachu i czterech ścian domu

Wiedziony tęsknotą
Bez żadnej walizki
Jedynie z bagażem doświadczeń
Przed rodzinnym domem staję
Uśmiecham się do kobiety stojącej w progu
Jej twarz znajoma
Mnie jednak nie poznaje

Unoszę wzrok
Dostrzegam,
Że dach wciąż pokrywa strzecha
A na kominie to samo gniazdo bocianie
Czas, czas płynie nieubłaganie
Przynosząc zmiany
Lecz rozdziela je niesprawiedliwie

Ze ściśniętym sercem spoglądam ku niebu
Chcąc łzy osuszyć słońcem
Ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu
I szepcze we wzruszeniu drżącym głosem
- Witaj synu po tak długiej rozłące …

Wiatr z domu ukradkiem unosi
Tak dobrze mi znany
Zapach wiejskiego chleba
Przed domem w ogrodzie
Zapachem wabi pszczoły
Kwiat biało-czerwony
Zrozumiałem
Tak bardzo było mi trzeba
Powrócić w rodzinne strony

Magiczny świat

Autor wiersza: 
Janusz Śmigielski


na liściach starych buków
zamknięte w kroplach rosy
powstałe by kochać świt
rzucają zaklęcia zdolne zauroczyć

motyli skrzydeł tęczowe światy
ważek wyjętych z ery zaszłości
biedronek stada zakropkowanych
i rzesze innych maleńkich gości

koronami drzew buszujący wiatr
przenika na wskroś trwanie
melodia dnia co zaczyna życie
i nasze w niej przebywanie

(Janusz Śmigielski, Chołowice, 10.06.2011)

Poezja

Autor wiersza: 
Janusz Śmigielski


poezja nie ma ram
dotykiem który pieści
pisze wiersze przy kawie
różnorakiej treści

czasem łapie mgły
w studniach zapomnienia
licząc nicość w cieniach
stratę w zysk zamienia

potem gdzieś w niebycie
mając cię w ramionach
szuka rymów skrycie
aż się rytm dokona

poezja nie ma ram
ma mnie i ciebie
niebo nad głową
ma też i siebie

ja pisząc tylko
pomagam jej myślami
by czas się zatrzymał
dla niej i dla mnie

by trwanie było
w słowach wypowiedzianych
w trawie szeleszczącej
w rosie nad ranem

w drzewie które kocha
biedronce czerwonej
sercu co tęskni
dla niej i o niej...

(Janusz Śmigielski, Chołowice, 18.07.2010)

noc

Autor wiersza: 
warkocz

powietrze zadrżało deszczem
pomiędzy cieniami drzew
idę, by znaleźć ciszę
i żeby zgubić dzień

niechciane kapią słowa
i nikną wśród bujnych traw
nasiąkam nimi cała
wieczór od smutku zbladł

strącam minuty jak krople
z gałązek bzów wzburzonych
a noc – jak za krótki wiersz
bo niedokończony

P...p...proszę

Autor wiersza: 
Złota Aniela


P...P...PROSZĘ

P … p … proszę
Za…za…zapleć mi wa…wa…warkocze
Na na na wietrze
Ca…ca…cała dy…dy…dygoczę

A po chwili zza chmur szarych
Wyjrzało złote słońce
I posłało ku ziemi podarek
Złociste ciepłe promienie
Wszechogarniające
Ciepło
Dla mnie i dla Ciebie

I w jednej chwili
Twe ciepłe dłonie
Gorące spojrzenie
Uczucie płomienne
Jak ptasie piórko
Wznoszą mnie nad ziemię
W wiarę przemieniając nadzieję

I wzlatam nad światem
Wśród biedronek i motyli
Taki cud jest możliwy
Tylko latem
Inną porą roku nie powtórzysz
Takiej chwili

Z wiatrem wplatasz w me włosy
Zioła i polne kwiaty
Uczucia szeptem wyznane
Wiatr unosi nad światem
I rozrzuca gdzieś w górach nad lasem
Lecz nie milknąc powtarzane echem
Trafiają głęboko, głęboko
W moje serce

Nie potrzebuję więcej słów
Wyjąkanych na wietrze
Na skrzydłach uczucia twego wzlatam
I ku niebu ślę ciche pacierze
Oby lato było wieczne

Szczęśliwi
Unosimy się ponad światem
Wśród biedronek i motyli
Taki cud jest możliwy
Tylko latem
Inną porą roku nie bylibyśmy
Tak szczęśliwi

Wędrówki(zamglone)

Autor wiersza: 
Janusz Śmigielski

zeszła z połonin mgła rozmodlona
do zaspanych cerkwi bezgłośnie puka
trzymając w dłoniach zielone gałązki
zerwane z rosnących na Caryńskiej  buków

modlitwy składa starocerkiewnym
o ikonostas wspiera błagania  ciche
rozpuszcza welony swojego trwania
przy zapomnianym klęczniku lichym

wśród  starych belek zapach kadzideł
palonych świtem przed pójściem w pole
czyni wiarygodną świętość tej ziemi
serce spełnione Bogiem już nie boli

(Janusz Śmigielski, Chołowice,  12.06.2011)

http://www.youtube.com/watch?v=j2C5V81GNU0&feature=player_embedded

 

Prawdę Ci powiem

Autor wiersza: 
Złota Aniela


PRAWDĘ CI POWIEM

Prawdę …
Jak powiedzieć Ci prawdę
Nie wiem
Może na spacerze przy naszym drzewie
Gdzie wyrzezane dwa serca
Jak kochankę kochanka ramiona
Okalają nasze imiona
Może zabiorę Cię na łąkę
I posłuchasz ze mną jak świerszcze dają koncert
I zrozumiesz
Bez zbędnych słów

Prawdę
Prawdę Ci powiem
Lecz jeszcze nie wiem jak to zrobię
Może pójdziesz ze mną nad jezioro
I przyglądając się wiosny świeżym kolorom
Odgadniesz
W sercu skrywaną prawdę
Tak byłoby
Łatwiej

Prawdę
Skrywaną w sercu
Chcę Ci darować
Lecz nie wiem jakie dobrać słowa
By nie wkradło się kłamstwo
Którego moglibyśmy potem żałować
Może wyśpiewam w pieśni
Albo powiem Ci wierszem
Prawdę w sercu ukrytą
Powiem Ci
Ale jak
Sam nie wiem jeszcze

Może
Najlepiej
Użyję najprostszych słów
Lecz jakich?
Czy takich, które
Pozwolą mi
Wkraść się do twoich snów
By prawdę zasiać w twojej duszy
Czy raczej takich, które
Gdy serce na jawie usłyszy
Nie spłoszy się
Lecz zrozumie i wzruszy?

Spadł deszcz …
Chcąc Cię przed nim ochronić
Otulam twoje ramiona moimi jak płaszczem
I tuląc skroń moją do twojej skroni
Twe usta swymi ustami głaszczę
I pocałunkiem delikatnym
Całą prawdę
W mym sercu ukrytą
Jak potrafię najjaśniej
Przekazuję Ci
Właśnie